Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia
Już nie raz czekałeś na tę Noc,
nawet pierwszej gwiazdy wypatrywałeś
i choinkę wystroiłeś, wieczerzę przygotowałeś, u spowiedzi byłeś.
I nic się nie stało …
Więc pobiegłeś ściskać dłonie wielu ludziom.
A na Twoim sercu osiadł kurz z przeróżnych dróg.
I już masz to co ważne: dom, chleb i jakiś zwykły los,
lecz pustka coraz bardziej dni Twoje wypełnia.
A wokół Ciebie coraz więcej półek pełnych bogów
i serce traci czujność swą, które strzegło Cię przed złem.
I już nie potrafisz
pocieszyć się analizą
rozgrzeszyć zapomnieniem
ogrzać własnymi ramionami.
Uwierz mi,
nie chcę Cię okłamywać.
Widziałem Świt, a potem Słońce przybyło,
otuliło mnie swymi ramionami,
rosą rozkleiło powieki, a ziemia nisko się skłoniła gotowa mi służyć.
I przyjęli mnie pod swój dach Ci,
których kiedyś odrzuciłem, śmiejąc się przez łzy,
a kwiatem zabliźnił się bolesny czas.
Zobaczysz i dla Cibie wstanie Świt, tylko już nie uciekaj.
Pozwól się odnaleźć gdziekolwiek jesteś.
On już wytropił Twoje ślady, zbliża się
i stanie się Twoje Boga Narodzenie,
bo na Boga jak na miłość niekiedy trzeba poczekać.
Ojciec Edward Konkol